fragment opowiadania "czerwony kapturek: za maską wilka"

 

Po raz kolejny sprawdzam grafik upewniając się, że jest tak jak się umawiałem. 

Każdy dzień jest zapełniony, nie będę miał nawet chwili wytchnienia.

Idealnie” myślę wiedząc, że im bardziej zajmę myśli tym co nieważne, tym szybciej pogodzę się z tym co naprawdę się dla mnie liczy. 

A w zasadzie … liczyło.

Kieruję się do bydynku „B” gdzie za chwilę mam rozpocząć swoje pierwsze wykłady i wtedy ją dostrzegam. 

Idzie z koleżanką i jakimś patyczkowatym blondynem, który wdzięczy się do obu. 

Krzywię się na ten widok bo nie lubię jak ktoś zabawia to co należy do Mnie.

Odganiam od siebie te myśli próbując skupić się tylko na niej. 

Jest doskonała. 

Uśmiecha się słuchając wesołka ale widać, że myślami jest zupełnie gdzie indziej. Sprawia wrażenie sympatycznej i otwartej ale mnie nie oszuka. 

Jej ciało mówi więcej niż jej się wydaje. Jej oczy są puste. Nie wyrażają nic. Jakby dawno już zgasły. 

Chcę je rozświetlić i nadać im blasku. 

Ta myśl rozpala mnie bardziej, niż chciałbym sam przed sobą przyznać. Czuję jak nowa krew napływa do mojego ciała. Fiut drga mi w spodniach, a ja uśmiecham się pod nosem. 

Nabieram głęboko powietrze w płuca. Po raz pierwszy od wielu miesięcy czuję, że będzie dobrze. 

Kurwa, musi być dobrze. 

Odprowadzam ją wzrokiem jakbym zaznaczał teren i rezerwował ją tylko dla siebie. 

Odwracam się i idę na wykłady.

     ✦ ✦ ✦

Obserwowanie jej to moje ulubione zajęcie w ostatnim czasie. Uwielbiam jak zadaję jej pytanie, na które wiem, że nie zna odpowiedzi.

Czerwieni się, bąka coś pod nosem, wymyśla jakieś głupoty na poczekaniu ale udaje przed wszystkimi, że wie o co chodzi. 

Nic nie wie i ja zamierzam jej to udowodnić. 

W głowie układam sobie cały plan z nią w roli głównej. Aż mnie skręca z podniecenia kiedy pomyślę, jak to będzie kiedy w końcu przyzna się do błędu.

– Panie profesorze, panie profesorze! – słyszę znajomy głos za drzwiami. 

„Kurwa” myślę rozglądając się za miejscem, za którym szybko mógłbym się schować, ale już jest za późno. 

Profesor Brandon Knight właśnie wchodzi do sali. 

– Jak dobrze, że pana zastałem – macha energicznie rękami i dyszy ciężko, jakby właśnie przebiegł maraton.

– Bo wie pan – przystaje obok mnie – Chciałem osobiście oddać klucze do sekretariatu ale się spóźniłem. 

Robi zmartwioną minę i jęczy ocierając chusteczką spocone czoło.

– Nie lubię takich sytuacji ale ostatnie zajęcia mi się przedłużyły i nie zdążyłem.

– Może je pan wrzucić do skrzynki – stwierdzam trzeźwo patrząc na niego zirytowany.

– Tak, tak, wiem ale wie pan. Ja to starej daty już jestem. Co osobiście to osobiście – pochyla się nade mną, a ja odsuwam się nieznacznie. 

– A  jak się zgubią??? 

Wbija we mnie pytający wzrok z taką powagą jakby chodziło o najdroższy penthouse w centrum manhattanu, a nie maleńkie mieszkanko na studenckim kampusie. 

Kiwam głową udając, że pojmuję jego rozterki choć za Chiny nie rozumiem jakim cudem miałyby wypaść ze skrzynki.

– Nieeee – potrząsa głową jakby odrzucał tą myśl od siebie – wolę je przekazać panu. Od razu będę spokojniejszy wiedząc, że na pewno odda je pan komu trzeba.

– To od mieszkania – dodaje z poważną miną wręczając mi klucz – Przekaże je pan? 

Spoglądam na niego i uśmiecham się przyjaźnie bo właśnie podsunął mi rewelacyjny pomysł. 

– Oczywiście – klepię go po ramieniu jak starego znajomego – może pan na mnie liczyć Brandon.

                         

          pełna wersja e-booka – „czerwony kapturek: za maską wilka” – dostępna już w sklepie na stronie głównej.

Przewijanie do góry